Gorąco, gorąco, czyli polski upał na Podkarpaciu
Barcelona?
Algarve? Texas? Nie. Podkarpacie. Mielec – Tarnobrzeg, czyli trasa wśród pól,
czasem lasów. 39 stopni Celsjusza w powietrzu, a przy asfalcie prawie 60. Jak to
przeżyć? Nie wiem. Trudno i trzeba kręcić. Dziś kolarze udowodnili, że można. I
można pokonać upał i 142,8 km. Czterech kolarzy zostało bohaterami i powinniśmy
czytać ich nazwiska wielkimi literami. Szacun. Byli wielcy, uciekali ponad 100
kilometrów. I walczyli do kreski. Tak na naprawdę, do ostatnich sił. Wygrał
Holender Tim Bierkens z Alingq Continentals, który wyprzedził na finiszu Adriana
Banaszka z HRE Mazowsze Serce Polski i Szymona Krawczyka z Voster ATS Team.
Kto
wiedział, że będzie ciężko? – Upał zapowiada się niesamowity. Wszystkich będzie
bolało, wszystkich kolarzy – powiedział Marek Leśniewski, srebrny medalista
olimpijski w 1988 w Seulu. Wtedy, czyli w Korei było równie gorąco, ale bardziej
parno. Dziś zabijało afrykańskie gorąco.
Adrian
Banaszek powiedział, że zaczął sprint w we właściwym momencie, ale rywal okazał
się szybszy. Jaka szkoda… Rywal wyprzedził go o pół koła… Trzeci Krawczyk też
był zawiedziony, a czwarte miejsce zajął Arne Petersen także z grupy Alingq
Continentals.
Wojciech
Pawlak, dyrektor sportowy HRE Mazowsze Serce Polski powiedział, że wyścig jest
otwarty i na ostatnim etapie (201,8 km) wszystko może się wydarzyć. Ostatni etap
w sobotę z Kielc do Łodzi i znowu będzie gorąco….
Żółtej
koszulki – tak zapowiedział na mecie – nie zamierza oddać Holender Timo Kielich
z Alpecin Felix zwycięzca trzeciego etapu. Był w Tarnobrzegu piąty. Pilnował
swojej pozycji.